Po przylocie miłe zaskoczenie, wcale nie jest strasznie gorąco. Temperatura ok. 20 st.C Stolica Kenii na poziomie dużych miast europejskich. Hotel Intercontinental nie pozostawiał niczego do życzenia.
W sobotę rano wybrałem się do kościoła. Jeden z największych kościołów w jakich byłem / ok. 4000 ludzi i tylko jeden europejczyk :) Po południu wybrałem się do parku narodowego na Safari Walk. Kierowca taxi ma tam kolege, który za niewielką opłatą oprowadził mnie po zakątkach niedostępnych dla "zwykłych" turystów. Jeżeli będziecie mieli taką okazję, koniecznie skożystajcie - kosztowało mnie to 300 szylingów (ok. 15 zł) a byłem w odległości 10 cm od leoparda, pół metra od lwicy, facet znał prawie wszystkie zwierzęta po imieniu i wiedział jak je przywołać.
Za dodatkową opłatą (po negocjacjach 1000 szylngów) mogłem pogłaskać i przytulić geparda. Zwierzak bardzo fajny, taki duży kotek, ale w momencie, gdy zaczął mi lizać rękę zrobiło mi się nieswojo... na szczęście nie posmakowałem mu ;)